Cicha pandemia
Pięknie zapakowane, cicho zatrute
Cicha pandemia. Zabijanie dzieciństwa jedzeniem
Nie planowałem tego pisać.
Szczerze mówiąc, właśnie obejrzałem krótką reklamę - mały klip, który nazwał cały ten bałagan “cicha pandemia”.”
I nagle to do mnie dotarło.
Siedziałem i myślałem, Wiedziałem o tym... w głębi duszy wiedziałem.
Ale nie panikowałem z tego powodu.
Nie tak, jak powinienem.
Może dlatego, że jest to jedna z tych prawd, które kryją się na widoku.
Ty zob. ale ty nie wygląd.
Nie chodzi tylko o śmieciowe jedzenie
Tu chodzi o dzieci.
Nasze dzieci.
Tych, którzy po cichu są przeprogramowywani przez to, co znajduje się na ich talerzach - wszystkie jaskrawe kolory, słodkie pudełka, kreskówkowe maskotki, “zdrowe” etykiety i obietnice “witamin”.”
To cały świat zbudowany po to, byśmy uwierzyli, że ich czymś karmimy wystarczająco dobry.
Ale bądźmy szczerzy - większość z nich to chemia, a nie jedzenie.
Produkty zaprojektowane przez korporację - stworzone z myślą o uzależnieniu.
Wypełnione cukrami, wzmacniaczami smaku i syntetycznymi smakami “szczęścia”, które sprawiają, że ich małe mózgi rozświetlają się na pięć minut, a następnie wpadają w rozdrażnienie, smutek i wyczerpanie.
Nikt nie mówi o tym wystarczająco dużo:
Te chemikalia nie tylko wypełniają żołądki, ale także wpływają na nastrój, motywacja, senoraz regulacja emocjonalna.
Wychowujemy pokolenie, które nie tylko ma nadwagę, ale także zmęczony, niespokojny i odłączony.
I tak, naukowcy mówią to teraz - wyraźnie, chłodno. Dzisiejsi rodzice mogą przeżyć swoje dzieci.
To zdanie powinno zmrozić każdą matkę i każdego ojca.
Pułapki codzienności, których nie dostrzegamy
To nie tylko hamburgery i frytki. O nie, to coś bardziej subtelnego.
Prosty sok w pięknym kartonie lub szklanej butelce. Jasna, wesoła etykieta. “Bez dodatku cukru”. Wygląda niewinnie.
Ale sprawdź składniki - konserwanty, stabilizatory, może nawet wzmacniacze smaku. A rodzice myślą: To owoc, jest w porządku.
Dlaczego nie wyciskać świeżych owoców w domu? Bo to “za dużo roboty”.”
Ponieważ życie jest proste, a dziecko chce teraz soku.
Albo makaron Maggi - och, najwyższy komfort w Indiach. Można wrzucić warzywa, szybko ugotować, poczuć się sprytnym.
Ale bądźmy szczerzy: wciąż jest przetworzony, wciąż naładowany chemikaliami, wciąż nie prawdziwe odżywianie.
Modyfikujemy je, aby czuć się z tym dobrze, ale czy oszukujemy siebie - i nasze dzieci?
A potem herbatniki, płatki zbożowe, czekoladowe smarowidła, słodzona miodem granola - wszystko sprzedawane jako “zabawne” lub “zdrowe śniadanie”.”
Cukier, cukier, cukier. Dziecko to uwielbia, rodzice nie odmawiają, życie jest wygodne, życie jest łatwe.
Ale w środku, każda łyżeczka po cichu zmienia kubki smakowe, zmienia nastrój i ustawia apetyt na całe życie.
To jest cicha część pandemii.
Jest ukryty w małych decyzjach, które podejmujemy każdego ranka, w każdym lunchboxie, każdej przekąsce.
Dorastałem inaczej
Pobiegliśmy.
Wspinaliśmy się na drzewa.
Drapaliśmy się po kolanach, wisieliśmy do góry nogami na małpich drążkach, aż krew napływała nam do głów, a potem śmialiśmy się jak szaleńcy.
Nie mieliśmy “odpowiednich butów do biegania”.”
Nie mieliśmy w kieszeniach środków do dezynfekcji rąk.
Mieliśmy brud, siniaki i dzieciństwo.
Co teraz widzę?
Lekcje wychowania fizycznego, które stały się nieobowiązkowe - jakby ruch był hobby, a nie sposobem na przetrwanie.
Nauczyciel mówiący dzieciom, “Rób, co chcesz”.”
Rodzic wysyłający zwolnienie lekarskie, ponieważ jego dziecko kichnęło.
Szkoła przerażona tym, że dziecko może upaść, może się spocić, może - nie daj Boże - się zadrapać.
I tak stworzyliśmy tę sterylną, wyściełaną wersję życia.
Bez biegania, bez upadków, bez ryzyka, bez zabawy.
Pozostało pokolenie, które nie wie, jak używać swojego ciała.
Moje własne dzieci i Złote Łuki
Tak, moje dzieci również uwielbiały McDonald's.
Jak mogliby tego nie robić? Jest do tego stworzony - zapachy, światła, małe plastikowe zabawki.
I żeby być uczciwym - czasami im na to pozwalam.
Ale była równowaga.
Zawsze zachowuj równowagę.
Były owoce, warzywa, domowe jedzenie.
Dorastali wiedząc, że jedzenie nie jest nagrodą - jest tym, co utrzymuje cię przy życiu i zdrowiu.
Nie oznacza to, że byłem idealnym rodzicem - nikt nie jest.
Ale byłem świadomy.
I ta świadomość jest wszystkim.
Poszperałem trochę, przeczytałem, co mówią naukowcy i oto, co zrozumiałem - w prostych słowach, które mogłem zrozumieć, ponieważ wszystkie te medyczne rozdziały są zbyt techniczne. I szczerze mówiąc, jeśli to nie jest niepokojące, to nie wiem, co jest.
Co się nie rozwija - i dlaczego jest to niebezpieczne?
Nie chodzi tylko o tłuszcze czy cukier. Dzisiejsze dzieci nie rozwijają się tak, jak powinny.
Fizycznie: Ich mięśnie, kości i wytrzymałość nie otrzymują naturalnego treningu, którego potrzebują. Łatwe przekąski, siedzące gry i opcjonalne zajęcia wychowania fizycznego oznaczają, że dzieci nie budują siły, koordynacji ani odporności. Upadek boli bardziej niż powinien, wspinaczka wydaje się trudniejsza, równowaga jest chwiejna - wszystko dlatego, że ich ciała nie są wystawiane na próbę tak, jak w prawdziwym dzieciństwie.
Psychicznie i emocjonalnie: Ciągłe skoki cukru, chemikalia smakowe i natychmiastowa gratyfikacja przeprogramować mózg. Dzieci mają trudności z koncentracją, radzeniem sobie z frustracją lub zarządzaniem emocjami. Wahania nastroju, drażliwość, niepokój i stres stają się normalne - nie z powodu ich osobowości, ale dlatego, że ich mózgi są szkolone, aby pragnąć przyjemności, unikać wysiłku i reagować na chemikalia, a nie na prawdziwe jedzenie.
Zabójcza część: Ta kombinacja jest cicha. Powolna. Niewidoczna. Dzieci są zmęczone, zestresowane, mają nadwagę, są niespokojne - a my wzruszamy ramionami, myśląc, że to normalne. Ale z czasem skraca oczekiwaną długość życia, obniża odporność i przygotowuje grunt pod przewlekłe choroby i wyzwania emocjonalne..
Dodatki i wzmacniacze smaku nie są nieszkodliwe. One manipulować zachciankami, sprawiają, że prawdziwe jedzenie jest nudne i warunkują dzieci tak, by wolały chemikalia od odżywiania. To jak uczenie ich złego alfabetu: uczą się go doskonale, ale nie pomoże im to w czytaniu prawdziwego świata.
Krótko mówiąc: dzieci nie tylko źle się odżywiają. ich ciała, mózgi i emocje są po cichu hamowane. I to właśnie sprawia, że jest to prawdziwa pandemia, a nie moda.
Pokolenie żałoby
Najbardziej załamuje mnie to, że cały ten kryzys jest niewidoczny.
Dzieje się to za zamkniętymi drzwiami - w pudełkach na lunch, w szkolnych stołówkach, w każdym “tylko jednym smakołyku”, który rozdajemy, aby zachować spokój.
Znormalizowaliśmy truciznę w małych dawkach.
Nazywamy to przekąskami.
A teraz jesteśmy pierwszym pokoleniem w historii, które być może będzie musiało patrzeć, jak nasze dzieci umierają przed nami - nie z powodu wojny, ale z powodu tego, co znajduje się w ich żywności.
To nie jest przyszłość - to tragedia, którą przeżywamy. finansowanie z naszymi rachunkami za artykuły spożywcze.
Dlaczego mówię teraz głośno?
Ponieważ cisza jest zbyt wygodna.
A komfort nas zabija.
Tak bardzo boimy się prawdy, że wolimy ją omijać, udawać, że “nie jest tak źle” i nazywać to rodzicielstwem.
Ale to jest taki zły.
A jeśli nie będziemy mówić, jeśli nie zaczniemy domagać się lepszego jedzenia, lepszego ruchu, lepszej świadomości - to kto to zrobi?
Tu nie chodzi o obwinianie rodziców.
Chodzi o to, by obudzić system.
Korporacje nie przestaną - czerpią zyski z każdego ugryzienia.
Szkoły nie będą działać - zbyt boją się skarg.
Zostaliśmy więc tylko my.
My, rodzice.
Ci, którzy mogą powiedzieć: Nie więcej.
Koniec ze sztucznym jedzeniem.
Koniec z “opcjonalnymi” ćwiczeniami.
Koniec z milczeniem na temat rzeczy, które zabijają nasze dzieci - cukrem, konserwantami, chemikaliami i obojętnością.