
Więcej niż tylko nauczyciel Nagłówek podrzędny
Nie jestem tylko nauczycielem. Jestem jednym z te nauczyciele. Tych, którzy zostają do późna nie po to, by odhaczać rubryki, ale by zrobić miejsce dla zdezorientowanego dziecka, przestraszonego rodzica lub zmęczonego kolegi. Ci, którzy dostosowują, adaptują i wymyślają na nowo swoje metody, aby dopasować się do systemu, który często wydaje się, jakby był nigdy stworzony dla dzieci. Tych, którzy nie przestają, nawet gdy bolą ich kolana, serce pęka, a skrzynka odbiorcza jest przepełniona.
Tak, załatwiam sprawy. Szybko. Wydajnie. Precyzyjnie. Potrafię wskoczyć w nowy format dokumentacji, rozszyfrować nowe oczekiwania programowe, przełożyć niejasne spotkania na rzeczywiste wyniki w klasie - i wciąż pamiętam, kto zapomniał lunchu lub miał koszmar ostatniej nocy. Koordynowałem. Byłem mentorem. Tworzyłem struktury. Od lat działam na kawie i przekonaniach. I robiłam to z całego serca.
Ale gdzieś w szumie celów i narzędzi nie zapominajmy, że uwielbiam przebywać z dziećmi. To tam spoczywa moja dusza. Tam moja praca przestaje być "pracą".
Patrzę, jak śmieją się z cieni, pytają, dlaczego księżyc podąża za samochodem, płaczą nad złamaną kredką, jakby to był koniec świata - i wiem, że jestem we właściwym miejscu. Te maluchy... kochają cię nie za to, czego uczysz, ale za to, jak to robisz. obecny jesteś, kiedy uczysz. Kochają cię za głupie piosenki, czytanie do góry nogami, chwile, w których jesteś z nimi człowiekiem. Nie wywyższasz się. Nie kontrolującym. Po prostu ludzki.
Zawsze wierzyłem, że nauczanie nie polega na wpychaniu informacji do małych głów. Chodzi o ochronę ciekawości przed zabiciem przez lęk dorosłych. Chodzi o mówienie tak na pytania, na które nie znamy odpowiedzi. Chodzi o obserwowanie i uczenie się od dzieci - tak, my uczenie się od oni. Bo bądźmy szczerzy, ich serca są czystsze niż nasze. Ich radość jest większa. Ich zachwyt jest nienaruszony. Kim jesteśmy, by je kształtować, skoro nasze własne kształty są krzywe?
Codziennie walczę z programem nauczania, który często wydaje się bardziej biurokratyczną listą wyboru niż żywym, oddychającym przewodnikiem rozwoju. Walczę o prawo do zwolnienia tempa. Pozwolić im słuchać ptaków i patrzeć, jak chmury zamieniają się w smoki. By poczuli rytm pór roku. Kochać ziemię, ponieważ są jej częścią - a nie tylko zapamiętywać fakty na jej temat.
Chcę pokazać nauczycielom, że nauczanie może być piękne, satysfakcjonujące i szanowany. Że nie jesteśmy "tylko" nauczycielami - jesteśmy opiekunami, twórcami, facylitatorami, liderami. Jesteśmy ważni. Ale szacunek nie bierze się z powietrza. Bierze się z potwierdzenie, sprawiedliwe wynagrodzenieoraz bezpieczeństwo emocjonalne w miejscu pracy.
Osiągnąłem punkt, w którym moje ciało nie jest już w stanie znieść chaosu panującego w klasie - ale mój serce nie przestaje bić dla tego zawodu. Za każdym razem, gdy szukam pracy, która pozwoli mi być mentorem, twórcą, trenerem lub liderem, słyszę to samo: "Nie masz doświadczenia". Doświadczenia?! Czy nie koordynowałam, nie zarządzałam, nie pisałam, nie projektowałam i nie rozwiązywałam problemów przez lata?
Przestańmy nazywać doświadczeniem tylko to, co pasuje do opisu stanowiska. Dajmy ludziom szansę na rozwój, a nie tylko ubieganie się o stanowiska.
I tak, chcę otrzymywać wynagrodzenie. Płacone nie za bycie opiekunką małych dzieci, ale za bycie ekspertem w dziedzinie wczesnego dzieciństwa. Za moje zaangażowanie, kreatywność i głębię. Zbyt często słyszałam: "To tylko małe dzieci, czego ty je w ogóle uczysz?". Zdziwiłbyś się. Uczymy je, jak być. Jak czuć się bezpiecznie. Jak wyrażać siebie. Jak się łączyć. To podstawa wszystkiego, co nastąpi później.
Może więc nadszedł czas, by zamknąć pewien rozdział. Ale nie z żalem - z ogień. Jestem jednym z wielu nauczycieli, którzy dali z siebie wszystko i spotkali się z obojętnością. Którzy się odezwali i kazano im się "dostosować". Ale pozwól mi powiedzieć: Nie zamilknę. Nie dam się wymienić jak skarpetka. Nie jestem naśladowcą. Jestem głośną, dumną, otwartą Polką, która ciężko pracuje, oddaje swoje serce i zasługuje na szacunek.
Do wszystkich wojowników wczesnych lat: Widzę was. Jesteście ważni. A jeśli system nie chce cię uhonorować, to system jest zepsuty - nie ty.