
Docenianie nauczycieli i prawdziwe nagrody: Ceremonia wręczenia niewidzialnego medalu
Ceremonia wręczenia niewidzialnych medali: Nauczyciele i nagrody, których nikt nie widzi
Nie jestem tym oświeconym duchowym stworzeniem, które może medytować swoją zazdrość w gwiezdny pył i unosić się nad kanałem Instagrama jak jogin na chmurze oderwania.
Nie. Jeszcze nie.
Ale jedno jest pewne: Docenianie nauczycieli i prawdziwe nagrody są często niewidoczne, ale mają większe znaczenie niż jakikolwiek certyfikat czy medal.
Ponieważ dzisiaj, podczas drzemki (aka bezmyślnego przewijania Instagrama, udając, że odpoczywam), znalazłem się w tej błyszczącej króliczej norze ludzi otrzymujących... tak, zgadłeś...
NAGRODY.
NAGRODY.
CERTYFIKATY.
PLAQUES.
WYRÓŻNIENIA.
MEDALE DO PODSTAWOWEGO PRZETRWANIA Z LATARKĄ PIERŚCIENIOWĄ I PROFILEM LINKEDIN.
I gdzieś pomiędzy zwojem dopaminy a sytuacją ślinienia się na poduszce, szepnąłem do wszechświata:
I. RÓWNIEŻ. CHCĘ. NAGRODY.
Nauczyciele również zasługują na uznanie
Ponieważ wykonuję dobrą robotę. Cholernie dobrą robotę.
Ale zamiast oklasków, mały człowiek wręcza mi na wpół zjedzone ciastko, mówiąc, "Nauczycielu, jesteś miły".
I szczerze? To najczystsza nagroda.
Ale bądźmy też szczerzy...
Tak, powiem to na głos:
Zazdroszczę tym ludziom.
Ci, którzy otrzymują wszystkie błyszczące uznanie, zachwyty, co nie, publiczne listy miłosne potwierdzające.
Jasne, mogą zasługiwać na oklaski - ale ilu z nich faktycznie jest w terenie, wykonując pracę, dzień po dniu, kochając bałagan, szaleństwo i magię?
Prawdziwe korzyści z nauczania
Ponieważ ta praca? Ta praca nie jest łatwa.
To wymaga całego ciebie - twojej duszy, nerwów, strun głosowych, snu, dolnej części pleców, lewego buta (ponieważ nigdy go nie znajdziesz po zabawie na świeżym powietrzu). I wciąż ukryte w całym tym wysiłku są małe oznaki Docenianie nauczycieli i prawdziwe nagrody dzięki którym działamy.
Nawet wtedy, gdy mamy ochotę walić głową w mur.
Albo wyje jak wściekły leśny wilk przy pełni księżyca.
(Ha!)
Więc tak, ta mała szczypta zazdrości? Jest.
Ponieważ my - niewidzialni, niesłyszalni, nieopłacani magowie - chodzimy po tej ziemi z jakąś dziwną, boską misją.
I musimy się z tym pogodzić.
Dla nas, bogiń, pyszną ambrozją są uśmiechy dzieci, ich zaufanie, ich miłość.
Jest w tym jednym świętym momencie połączenia, którego nie można uchwycić w PowerPoincie lub certyfikacie.
I jeśli naprawdę na to spojrzymy - jesteśmy tymi, którzy mogą stanąć przed lustrem i powiedzieć:
"Jestem wierny temu, co robię".
Nawet jeśli nie nosimy makijażu, obcasów ani nie jesteśmy perfekcyjnie wypolerowane.
Nawet jeśli nasze historie nie są wirusowe.
Nawet jeśli jedyną "nagrodą" są lepkie palce i szepty. "Kocham cię, panienko".
Nagrody kontra wpływ: Kto naprawdę wygrywa?
Jesteśmy najbardziej kochanymi nauczycielami przez najbardziej szczere serca.
Nawet jeśli tylko na chwilę.
Więc kto tak naprawdę wygrywa?
Ten ze złotym medalem na scenie...
Albo ta z dziesięcioma malutkimi ramionami obejmującymi jej nogi, jakby była królową wszechświata?
Moje "zagubione" certyfikaty
Brałem udział w warsztatach. Och, tak wiele.
Ja też dostałem certyfikaty. Prawdopodobnie wystarczy na wytapetowanie małej kawalerki.
Ale czy byłem na tyle sprytny, by zebrać je w fantazyjnym folderze z etykietami, ochraniaczami na strony i hashtagami?
Nie. Byłem zbyt zajęty pracą z dziećmi, by biegać za papierkową robotą.
Teraz te certyfikaty są albo:
-
Zagubiony w Trójkącie Bermudzkim moich starych skrzynek odbiorczych
-
Używane jako zakładki w zakurzonych książkach o teorii edukacji
-
Albo po prostu znane tylko mnie i powietrzu, którym oddycham.
A ludzie, którzy je dali? Ledwo pamiętają, dlaczego w ogóle je dali.
Dlaczego nie szukałem dowodu?
Ale dlaczego nie zebrałem ich prawidłowo?
Może dlatego, że nie sądziłem, że dowód nauki jest ważniejszy niż faktyczne zastosowanie wiedzy.
Myślałem, że to, co robię, ma większe znaczenie niż to, co mogę oprawić w ramkę na ścianie.
Czy się myliłem? Być może.
Czy byłem naiwny? Możliwe.
Czy to była arogancja? Nie.
To była wiara.
Wiara w to, że bycie dobrym nauczycielem oznacza coś więcej niż posiadanie cyfrowej plakietki lub selfie z "transformacyjnych" warsztatów Zoom, podczas których 90% czasu poświęcono na mówienie "Jesteś wyciszony".
Twarda prawda o systemie edukacji
I nie wstydzę się tego powiedzieć:
Jestem cholernie dobrym nauczycielem.
Tak, z trudem pływam w tym oceanie nonsensów.
Gdzie fantazyjne terminy zagłuszają prawdziwą troskę.
Gdzie nauka prowadzona przez dzieci jest zastępowana chaosem programowym.
Gdzie nauczyciele mają pracować jak roboty, opłacani orzeszkami ziemnymi i e-mailami z podziękowaniami, a jednocześnie mają się uśmiechać jak Barbie z doktoratem.
W międzyczasie ja - i wielu innych takich jak ja - wlewamy nasze serca, nasze dusze, a często nasze własne pieniądze w tworzenie radosnych, znaczących doświadczeń dla dzieci.
Ale gdzie jest aplauz? Gdzie jest scena?
Gdzie jest post na LinkedIn z 1000 polubień?
Marketing a rzeczywistość
Okazuje się, że... trzeba się sprzedać.
Musisz zatańczyć taniec. Opublikować post. Pokazać odznakę. Uśmiechać się do komisji jak w reklamie pasty do zębów.
Ale wiesz co?
Nie zbudowałem swojej kariery krzycząc w mediach społecznościowych.
Nie sądziłem, że pokazywanie certyfikatów ma większą moc niż pokazywanie wyników w oczach dzieci.
Okazuje się, że zdałem sobie sprawę z tej gry zbyt późno.
Mam prawie 50 lat. Muzyka się zmienia, a parkiet jest śliski.
Ale oto jestem, wciąż tańczę. Wciąż uczę. Wciąż odmawiam sprzedania się. Nagrody, które naprawdę mają znaczenie
Więc tak, zgadzam się, że system nie dba o nieoprawiony geniusz lub cichy wpływ.
I nadal będę robił, co w mojej mocy.
Nawet bez dyplomów, bez postów w mediach, bez nagród i bez medali (chyba że pięciolatek da mi jeden zrobiony z Play-Doh i brokatu, co szczerze mówiąc wydaje się bardziej realne).
Jasne, miałem kilka prawdziwych osiągnięć. Ale nie chciałem ich pokazywać.
Ponieważ wierzyłem - głupio lub nie - że to, co robisz, znaczy więcej niż to, co publikujesz.
Prawdziwy medal dla nauczyciela
Ale hej. Jeśli ktoś rozdaje nagrody za:
-
Przetrwanie eksplozji brokatu
-
Projektowanie sensownej zabawy
-
Odmowa ugięcia się przed nonsensem
-
I zachowując prawdziwość z uśmiechem i piosenką
Proszę o informację.
Ponieważ chciałbym, aby mój był drewniany, przyjazny dla środowiska, w kształcie serca i najlepiej przekazany przez dziecko, które myśli, że jestem magiczny.
I być może - tylko być może - już przez cały czas otrzymywałem najprawdziwsze nagrody.
Jak wtedy, gdy przybiegają do mnie z szeroko otwartymi ramionami, mówiąc:
"Kocham cię, panienko".
Jak wtedy, gdy przywierają do mnie całym sobą, szepcząc mi do ucha swoje maleńkie, święte, piękne sekrety.
Być może jest to największa nagroda ze wszystkich.
I wiesz co?
Wezmę to ponad każdy medal, każdego dnia.