Jak wybaczyć sobie, że wcześniej nie wiedziało się lepiej?
Refleksje na temat rozwoju, świadomości i odpuszczania
Przychodzi taki czas w życiu, kiedy spoglądasz wstecz i zdajesz sobie sprawę, że... Naprawdę nie wiedziałem wcześniej nic lepszego.
I nie jest to wymówka. To cicha prawda, która przynosi zarówno spokój, jak i pokorę.
Nigdy nie byłem osobą pełną żalu. Może miewam momenty “Gdybym wtedy wiedział to, co wiem teraz”, ale nie żalu w jego destrukcyjnej formie. Ponieważ wiem, że w tamtym czasie, ze zrozumieniem i świadomością, jaką miałem, naprawdę zrobiłem wszystko, co mogłem.
Czasami nawet śmieję się z tego, jak poważnie traktowałem niektóre rzeczy - ile energii poświęcałem ludziom lub sytuacjom, które teraz nie wywołałyby u mnie nawet mrugnięcia okiem. Ale tak właśnie kształtuje nas życie: poprzez małe i duże błędy, które dopiero później nabierają sensu.
Przebaczenie, zwłaszcza samowybaczenie, to trudna sprawa.
To nie jest jak sprzątanie stołu, gdzie wycierasz kurz i już go nie ma. Nie, przebaczenie jest bardziej jak bumerang - powraca, raz za razem, czasami delikatnie, czasami uderzając cię prosto w serce, kiedy najmniej się tego spodziewasz.
Można powiedzieć “Ruszyłem dalej”, ale jedno przypadkowe wspomnienie, zapach lub piosenka przywołuje wszystko. W tym rzecz - nigdy tak naprawdę nie wymazujemy przeszłości; po prostu uczymy się z nią żyć, nie pozwalając jej kontrolować kierownicy.
W psychologia, Mówią, że świadomość jest pierwszym krokiem do uzdrowienia.
W duchowość, Wedy nauczają, że karma nie jest karą - jest wskazówką.
I w moim własnym rozumieniu oba spotykają się gdzieś pośrodku: życie oddaje ci to, co musisz zrozumieć, a nie to, na co zasługujesz.
Czasami siedzę i zastanawiam się, dlaczego tak dużo myślę, dlaczego analizuję, kwestionuję, głęboko odczuwam, a potem zapisuję to wszystko, jakbym był filozofem, który minął się z powołaniem. Ale z drugiej strony, może właśnie tym jestem - myślicielem w świecie, który często biegnie zbyt szybko, by myśleć.
Popełniłem błędy, duże i małe. Ufałem ludziom, którym nie powinienem, mówiłem rzeczy, których żałuję i milczałem, gdy powinienem był mówić.
Ale wiem też, że nie byłem nieostrożny, tylko nieświadomy.
To duża różnica.
Teraz, kiedy te stare wspomnienia pukają do moich drzwi, nie walczę z nimi. Wpuszczam je do środka. Pozwalam im usiąść. A kiedy widzą, że nie poświęcam im zbyt wiele uwagi, po cichu odchodzą.
To jest mój proces.
Żal jest bezużyteczny - to moja mantra.
Przeszłość nie ma daty ważności, ale zdecydowanie traci smak, gdy ciągle ją żujesz.
Przypominam sobie: Jeśli zostanę tam zbyt długo, utknę - a to nie tylko smutne, ale i głupie. A ja zdecydowanie nie jestem głupi.
Więc tak, wcześniej nie wiedziałem lepiej. Ale teraz już wiem.
I o to chodzi w byciu żywym - uczenie się, nawalanie, uświadamianie sobie, wzrastanie, wybaczanie i śmianie się z tego wszystkiego, gdy burza ucichnie.
Rozumiem to tak - być może tym właśnie jest przebaczenie, nie nagłym oświeceniem, nie jakimś świętym momentem uwolnienia, ale powolną, ciągłą rozmową z samym sobą, podczas której uczymy się mówić, “Widzę cię. Rozumiem. I wciąż cię kocham”.”
A potem przychodzi trudniejsza część - pytanie, które cicho kryje się za tym zdaniem:
Czy kocham siebie?
Czy mogę spojrzeć w lustro i powiedzieć, “Tak, kocham siebie”?
Szczerze mówiąc... jeszcze nie.
Może dlatego, że nie jestem gotowy.
A może istnieje głębsza prawda, którą wciąż muszę zrozumieć - taka, która pozwoli mi bez wątpienia powiedzieć, “Tak, kocham siebie”.”
Ale wiem na pewno jedno: Akceptuję siebie.
Wiem, że jestem daleki od krzywdzenia kogokolwiek, na jakimkolwiek poziomie.
Znam swoje dobre strony - a nawet te “złe”, jak określają je ludzie - ponieważ w głębi duszy wiem, że wciąż się uczę. Wiem, że czekają na mnie lekcje, rzeczy, które muszę jeszcze w sobie odkryć.
I być może tym właśnie jest życie - sztuką poznania siebie i posiadania tego.
Nauki wedyjskie mówią, że prawdziwą wiedzą jest samowiedza. Atma Vidya.
Poznanie Jaźni oznacza rozpuszczenie iluzji. I być może wybaczenie sobie jest pierwszym krokiem w tym kierunku. Nie jako rytuał, ale jako uznanie, że boskość w tobie wciąż się rozwija - niedoskonale, pięknie, szczerze.
Wciąż pamiętam, jak jako nastolatek siedziałem na lekcji matematyki z nauczycielem, który po prostu mnie nie lubił. Próbowałem wszystkiego - przygotowywałem się, uczyłem, próbowałem udowodnić, że rozumiem rozdział. Ale moje wysiłki nic nie znaczyły.
Dawał mi najniższe oceny, czasami nawet nie sprawdzając mojej pracy. Rozmawiałem z rodzicami, ale oni tego nie widzieli. Powiedzieli, “Musi mieć jakiś powód - musiałeś coś zrobić”.”
Ale tego nie zrobiłem.
Pamiętam strach, siedzący jak kamień w mojej klatce piersiowej podczas jego zajęć. Jak kurczyłem się, starając się być niewidzialnym, pragnąc, by zajęcia się skończyły.
Później, kiedy prawda wyszła na jaw - kiedy został przyłapany na niesprawiedliwym traktowaniu i ostatecznie wydalony - nikt mnie nie przeprosił. Moi rodzice nigdy nawet o tym nie wspomnieli.
Przez lata nosiłam w sobie ten cichy ból - nie tylko z jego powodu, ale dlatego, że ludzie, którym najbardziej ufałam, nie wierzyli mi.
Wiele lat zajęło mi wybaczenie tego uczucia, tego samotnego poczucia bycia niezauważonym.
Teraz, jako dorosły, widzę to inaczej. Mój gniew nie był tak naprawdę skierowany przeciwko moim rodzicom - był skierowany przeciwko systemowi, który nauczył ich ufać autorytetowi bardziej niż prawdzie ich dziecka.
Więc tak, wybaczam im. Ale co ważniejsze, wybaczam ja - za trzymanie się tego bólu przez tak długi czas, za wiarę, że brak wiary w jakiś sposób oznaczał, że nie jestem wystarczająca.
Na tym polega krąg przebaczenia - powraca ono, dopóki nie nauczysz się spotykać z nim z miękkością zamiast z oporem.
Kiedy więc mówię, że wciąż uczę się kochać siebie, mam na myśli to, że wciąż uczę się patrzeć na swoje młodsze ja ze współczuciem.
Przerażona dziewczyna na lekcji matematyki. Kobieta starająca się być idealna. Myślicielka, która czasami czuje zbyt wiele.
Wszystkie - części mnie, które wciąż stają się całością.
Ponieważ przebaczenie nie polega na byciu doskonałym.
Chodzi o to, by być na tyle szczerym, by powiedzieć - ...
“Zrobiłem wszystko, co mogłem. A jeśli to nie wystarczyło wtedy, to wystarczy i teraz”.”